Po raz pierwszy tej wiosny w niedzielę wybraliśmy się do lasu. Trzeba zlustrować kilka własnych drzewek i zobaczyć co robi wiosna wśród drzew. Przy okazji też można obejść całą wieś leśną wędrówką. Nasi goście może przypomną ubiegłoletnie wędrówki po "Chwojniaku" i jego sosnowy zapach. Jeszcze nie ma pędów sosnowych z których robimy syrop na wszelkie dolegliwości grypopodobne.
Wspaniały, aromatyczny dziki szczaw, którego tam dużo - jeszcze jest tyci, tyci. Miałem tylko "krótki" obiektyw w aparacie i zwierzeta oprócz Bacy wyszły na zdjęciach jak szczaw - tyci, tyci. Będzie zgaduj zgadula na zdjęciach - szukaj zwierzaka. Nic straconego, bo one są widoczne przy każdym spacerze - w końcu to my jesteśmy w ich domu. Ta jemioła to tak przy okazji - na szczęście, bo przy sobocie przycinałem trochę sadek i drzewka aż prosiły mnie o odcięcie tych pasożytów. Ten rok może obfitować w dorodne owoce w sadzie, jeśli przymrozki nie zaszkodzą pierwsza zaowocuje smaczna papierówka.