Nadajemy, z "Syberii" - polskiej syberii, na końcu Polski, z Półkot. Znajdujemy się na jeziorze Berżnik przy Słonecznym Stoku. Spacer po takim lodzie, na mrozie, w słońcu, bez odrobiny wiatru, to przyjemność, że hej - jak mówią górale. Kto ma łyżwy ten się ślizga, a kto nie ma też, tylko trochę wolniej :) Cudownie popękany lód na czarnej toni jeziora - na 40 metrowej głębokości - powoduje jakieś takie dziwnie przyjemne wrażnia :)
Te wrażenia od czasu do czasu niespodziewanie potęgowane są przez "mocowanie się lodu" , czyli pękanie zamarzniętej tafli jeziora z wielkim grzmotem. Tylko Bacy to to się nie podobało zbytnio, bo nie lubi burzy letniej, i okazuje się, że tej zimowo - lodowej też. Nigdzie w mieście nie znajdziecie tak ogromnego lodowiska, z tak czystą gładzią i ze "specjalnymi dodatkami" za free. Lód gruby i twardy, że nawet dwa czołgi (o tym jednym czołgu pisałem wcześniej :)) mogłyby przejechać po jeziorze, dlatego do domu wróciliśmy cali, zdrowi i pod wrażeniem. Nasi przyjaciele zapamiętają to na długo, a my ich zachwyty też :) W domu w gorącym piekarniku czekały już na nas czenaki, ale o tym następnym razem :)