Lód na jeziorze strzela jak diabli, strach chodzić wśrod tych piorunów, choć pokrywa jest na tyle gruba, że może czołg po niej przejechać. Do lasu tylko 1 km, ale kto będzie szukał teraz przyjemności w martwym, zimnym lesie. Podobno są śmiałkowie, którzy mieszkają w iglo, czy skromnych szałasach z igliwia. Narty połamane w stodole, a zakup nowych w planach dopiero na przyszły sezon zimowy.
W niedzielne popołudnie wypada się wybrać w odwiedziny do rodziny w Kielczanach. Domownicy pojechali, a ja zostałem - pilnować pieca. Za kilka godzin delegacja wraca z tajemniczą zawartością w koszyku. Szwagier prócz prowadzenia dużego gospodarstwa, zajmuję się amatorsko wyrobami z pogranicza kuchni wiejskiej. Zresztą, po cichu konkuruje w tym temacie z moją żoną - z korzyścią dla mego podniebienia. Ja oczywiście jak na "rodzinnego arbitra" przystało natychmiast zająłem się testowaniem wyrobów "konkurencyjnej firmy" z Kielczan. Nie powiem zbyt dużo, bo jak powiem, że jedzonko jest wyśmienite to i tak to będzie za mało, by ten smak opisać. Test swojskiej skruszonej, mrożonej kiełbasy na surowo z cebulką i chlebem razowym wypadł nie mniej wyśmienicie niż mielonka ze słoika. Aura za oknem tylko wzmagała "przeprowadzanie testu" - czyli zwykłe zajadanie się. Pycha. W podziwie dla szwagra wyrobów zrobiłem kilka zdjęć, również po to, by narobić apetytu :) W przyszłym roku najprawdopodobniej będziemy mogli już witać gości zimowych na "polskiej syberii" w progach Słonecznego Stoku, może wtedy... da się na małe co nieco wybrać do szwagra :)